Zapiski z maratonu Sławomira Rozenberga

Z wielkimi oczekiwaniami pojechałem na kolejny maraton. Był to II Lubuski Maraton Szlakiem Wina i Miodu w Drzonkowie, organizowany przez Bractwo Biegaczy z Zielonej Góry i to był bardzo dobry wybór. Niezbyt interesują mnie już „życiówki”, czy super wyniki, chciałem poczuć się miło wśród normalnych biegaczy i tak było. Poza tym, że słoneczko świeciło dość mocno, trasa była ciężka ale na zwykły maraton to atmosfera był rewelacyjna. Normalny miły start, każdy biegnie jak chce nie ma tłoku ani wielkiej rywalizacji. Wspaniałe krajobrazy a zwiedzanie winnic i skansenu super. Obsługa podczas całej trasy na „5”, bałem się trochę biegu wśród samochodów lecz to było bardzo dobrze dopilnowane. Nikt na nas nie trąbił, nie wyzywał, pełne zrozumienie. Na mecie zostałem w pełni dopieszczony medal + butelka wina, prawie każdy zawodnik wymieniony z nazwiska i imienia. Bębny do samego końca biegu witały uczestników na mecie. Widziałem kto wygrał, zwycięzcy zostali do końca a biesiada z ogniskiem, kiełbaską, winem i swojskim chlebem naprawdę super. Na kilkadziesiąt przebiegniętych maratonów ten był najlepszy. Już zbieram ekipę na maraton za rok. Ogromne słowa uznania i podziękowania dla organizatorów. Wielkie dzięki, tego mi brakowało.

Sławek