Wakacyjna pora sprzyja wszelkim formom aktywności. Kto może wyciąga rolki, wsiada na rower lub zakłada buty do biegania. Jednak kto cały rok biega, szuka dla zmęczonych nóg chwili wytchnienia. Skoro biegania aż nadto, to rower i rolki też odpadają, bo pracują nogi. To co pozostaje? Jak przedostać się z punktu a do punktu b bez udziału nóg? Jak zmęczyć się, ale niezbyt mocno? Jak czerpać przyjemność i zachwycić się tym co dookoła? Złotym środkiem w tym przypadku jest kajak. Ty siedzisz, a twoje nogi leżą, ramiona pracują, a oczy szeroko otwierają się ze zdumienia. Czego chcieć więcej?
Może Liwa mniej znana niż Krutynia, Czarna Hańcza albo Wda, ale mamy ją na wyciągnięcie ręki, niemal po sąsiedzku przez co idealnie nadaje się na weekendowy, rodzinny wypad na łonie natury. W minioną niedzielę było rodzinnie, aktywnie i malowniczo za sprawą Ryszarda Mazerskiego, który postanowił porwać nas na niezapomniany spływ Liwą. Wytyczony szlak wodny był bardzo zróżnicowany. Początkowo rzeka przypominała wąską wstążkę wijącą się leniwie wśród trzcin, co stanowiło wyzwanie dla początkujących, którzy walczyli z kajakiem nieustannie skręcającym w dorodne trzciny. Warto było jednak się pomęczyć, aby w nagrodę wypłynąć na spokojne wody Jeziora Liwieniec i obserwować na terenie rezerwatu kolonie lęgowe mewy śmieszki oraz łabędzia niemego. Rozlewisko jeziora doprowadziło nas w końcu na właściwy szlak. Liwa, objęta na tym odcinku ochroną, ukazała się z jakże odmiennej strony. Pierwotna, dzika, niezmieniona bytnością człowieka zachwyciła od pierwszej chwili. Zauroczeni poddaliśmy się biernie jej nurtowi i niespodziankom, które dla nas przygotowała. Raz po raz zniżaliśmy się do jej poziomu, aby pokonać poprzewracane konary drzew. Równie często omijaliśmy szerokim łukiem zakola, wykroty i spróchniałe pnie. Jeden raz byliśmy zmuszeni przenieść kajaki, gdyż ogromne zwalisko drzew nie pozwalało wygrać człowiekowi z naturą – i bardzo dobrze, bo nie chcemy być jej wrogiem, ale integralną częścią?
Spływ Liwą był dla nas niezwykłą przygodą – w niezwykłym otoczeniu, wśród niezwykłych ludzi… Panie Ryszardzie, z całego serca… bardzo,bardzo DZIĘKUJEMY!